"Bardzo poszukiwany człowiek", trzeci pełnometrażowy film fabularny znanego fotografa i twórcy wideoklipów Antona Corbijna, to klasyczny thriller szpiegowski, w którym napięcie budowane jest nie akcją, lecz niedopowiedzeniem i wieloznacznymi dialogami, a ostateczny wydźwięk prowadzi do smutnej refleksji nad współczesnym światem.
Ciężko w trakcie seansu „Bardzo poszukiwanego człowieka” pozbyć się świadomości, że rola Günthera Bachmanna, niemieckiego agenta prowadzącego w Hamburgu tajną komórkę do walki z terroryzmem, jest ostatnim pełnym występem filmowym tragicznie zmarłego na początku roku Philipa Seymoura Hoffmana. Tym bardziej, że – jak to często bywa w tego typu „ostatnich obrazach” – wiele z wypowiadanych na ekranie dialogów w jakiś przedziwny sposób zdaje się nawiązywać do śmierci aktora, wprowadzając nastrój niewysłowionego smutku. Chociażby w scenie, w której Bachmann chce poczęstować pewną kobietę papierosem, na co ta odpowiada, że próbuje rzucić nałóg, skłaniając zmęczonego życiem agenta do rzucenia sarkastycznego „Powodzenia w walce!”. Nie rolą Hoffmana jednak „Bardzo poszukiwany człowiek” stoi, choć trzeba przyznać, że aktor stworzył kolejną wyrazistą i wiarygodną postać, która zapadnie wielu widzom w pamięci. Film Corbijna jest podaną w formie gatunkowej przejmującą opowieścią o tym, że wydarzenia z 11 września 2001 roku jeszcze długo będą rozlegać się echem na całym globie, że powstałe w ich wyniku poczucie bezsilności oraz rosnącej paranoi nadal będą doprowadzały do wielu różnych wypaczeń w imię „walki o bezpieczeństwo i przyszłość świata”.
„Bardzo poszukiwany człowiek” został zaadaptowany z jednej z nowszych powieści Johna le Carré, autora słynącego ze skomplikowanych pod względem fabularnym i mocno pesymistycznych historii demitologizujących pracę szpiegów i różnego rodzaju agentów terenowych. Corbijn opowiada w sugestywny sposób o hipotetycznej sytuacji, która doprowadza do ujawnienia wszystkich tłumionych negatywnych emocji oraz niepewności związanej z brakiem wyraźnych granic pomiędzy dobrem i złem. Oto w Hamburgu, mieście mocno związanym z traumą z 11 września, pojawia się syn radzieckiego generała, zrodzony z gwałtu bękart i pół-Czeczen brutalnie torturowany w swym rodzimym kraju. Chłopak pragnie jedynie rozpocząć nowy żywot i wyzbyć się dławiącego go strachu, ale jego obecność stawia na nogi amerykańskie i niemieckie agencje wywiadowcze, które zamierzają wykorzystać jego osobę do swych tajnych operacji. W szczególności gdy okazuje się, że zmarły ojciec chłopaka zostawił mu w prywatnym banku małą fortunę, poprzez którą można dotrzeć do różnych osób wspierających islamskie bojówki i organizacje terrorystyczne. Rozpoczyna się w ten sposób gra w kotka i myszkę, w ramach której nikt nikomu nie może zaufać, a wszyscy postronni świadkowie stają się automatycznie winni.
W przeciwieństwie do swoich dwóch wcześniejszych filmów, „Control” oraz „Amerykanina”, Corbijn nie angażuje się w „Bardzo poszukiwanym człowieku” w stylizację świata przedstawionego, wybierając bliższą powieściom Johna le Carré atmosferę surowości oraz cichej desperacji. Narracja filmu toczy się bardzo powoli, pozwalając widzom choć trochę doświadczyć żmudnej egzystencji Bachmanna. Zmuszony do poruszania się nieustannie w sferze moralnej szarości, niemiecki szpieg wypracował sobie zresztą dość pragmatyczne podejście do otaczającego go świata. Fabuła jest oparta nie na akcji, lecz na dialogach, wieloznacznych, wymownych, czasami nacechowanych ukrytymi groźbami lub niewypowiedzianymi otwarcie obietnicami. To słowa wyznaczają tok ekranowych wydarzeń, zmuszają bohaterów do działania bądź też zatrzymują ich w połowie obranej drogi, skłaniając do przemyślenia swych poczynań. Takie podejście Corbijna wymaga od widzów cierpliwości i uważnego obserwowania tego, co dzieje się na ekranie, co prezentują sobą poszczególne postaci, jednakże na samym końcu oczekuje nagroda, w którą warto zainwestować swój czas. „Bardzo poszukiwany człowiek” to bowiem rzadki w dzisiejszym kinie film dla dorosłych, który zapewnia solidną rozrywkę i jednocześnie zachęca do wejścia w dialog.
źródło
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz