czwartek, 21 czerwca 2012

Gazeta Wyborcza: “Igrzyska śmierci” Suzanne Collins. Jest co czytać.

Gazeta Wyborcza opublikowała świetny artykuł na temat “Igrzysk śmierci” autorstwa Kingi Dunin. Gorąco polecam przeczytanie całego, choć długiego, artykułu. W tekście jest trochę spoilerów, więc jeśli ktoś z was nie przeczytał jeszcze książki, lepiej wrócić do niego po przeczytaniu trylogii.

Zamiast oglądać igrzyska, przeczytaj “Igrzyska śmierci” Suzanne Collins. Tak mogłaby brzmieć reklama specjalnej edycji tej trylogii na Euro i nie byłaby to reklama na wyrost.
Jest to bowiem lektura, w której można pogrążyć się po uszy i zapomnieć przy tym o bożym świecie, a co dopiero o futbolu. Oczywiście jeśli nie mamy nic przeciwko literaturze popularnej z jej wszystkimi ulubionymi ingrediencjami, takimi jak wartka opowieść, niespodziewane zwroty akcji, interesująca bohaterka, trochę psychologii, romansu i przygody, no i fantastyka, ale z odniesieniami do rzeczywistości. Chociaż właściwie nie jest to fantastyka – raczej społeczne science fiction, miło do niego wrócić po triumfalnej paradzie wampirów i rozmaitych nadnaturalnych stworów. Jest co czytać, chociaż na całe Euro z pewnością nie wystarczy. Ten amerykański bestseller, zdobywający również popularność w Polsce, jest cyklem powieściowym, na który składają się trzy tomy: “Igrzyska śmierci”, już zekranizowane i patronujące całości, “W pierścieniu ognia” oraz “Kosogłos”. (Kosogłos to taki ptaszek odgrywający w powieści drobną rolę fabularną i wielką rolę symboliczną).
Wszystko to utrzymane jest w ryzach konwencji, dzięki której nawet jeśli drżymy o życie ulubionych postaci, to z uzasadnioną nadzieją, że jakoś sobie poradzą. Chociaż, kto wie, może niektóre z nich zostaną poświęcone na ołtarzu zaskoczenia? Na pewno jednak nie będzie to główna bohaterka, która jest jednocześnie narratorką.

Chleba i igrzysk
Książka przenosi nas do państwa Panem powstałego po rozmaitych, nie do końca wyjaśnionych katastrofach, na gruzach Stanów Zjednoczonych. Składa się ono z metropolii, czyli Kapitolu, oraz podporządkowanych jej dystryktów. Mieszkańcy Kapitolu korzystają z fantastycznych zdobyczy technicznych, pławią się w luksusie, konsumpcji i dekadencji, natomiast ludność dystryktów ciężko pracuje, nierzadko głodując.
Panem ma swoją historię, i to krwawą. Wyzyskiwane dystrykty niegdyś zbuntowały się przeciwko władzy centralnej, powstanie zostało jednak brutalnie stłumione. Od tego czasu przez trzy ćwierćwiecza każdy dystrykt co rok musi wybrać parę nastolatków, dziewczynę i chłopaka, którzy będą reprezentowali go na Głodowych Igrzyskach. W ich trakcie zawodnicy walczą ze sobą na śmierć i życie, do chwili gdy na wielkiej arenie pozostanie tylko jeden lub jedna z nich. Igrzyska mają przypominać dystryktom o ich grzechu i klęsce, ale też są wielkim medialnym show reżyserowanym tak, by wzbudzać gorące emocje. Zawodnicy, podobnie jak gladiatorzy w starożytnym Rzymie, mają szansę na chwilę sławy lub dostatnie życie, o ile przy życiu pozostaną. Mają swoich sponsorów, zawierane są zakłady, kto przeżyje.
Nazwa państwa pochodzi z łacińskiego “Panem et circenses” – chleba i igrzysk. Chleb i igrzyska to ważny mechanizm zarządzania społeczeństwem. Chleb często pojawia się przy okazji igrzysk, a same igrzyska są jednocześnie karą i nagrodą. Poza przypomnieniem o zbrodni niesubordynacji i koniecznością złożenia krwawej ofiary z dzieci przynoszą też chwałę dystryktowi, z którego pochodzą zwycięzcy. Poniżają, ale dają nadzieję, są sposobem na wyrwanie się z biedy, zapewnienie sobie dostatniego życia. Dlatego wśród zawodników zdarzają się też ochotnicy od dzieciństwa przysposabiani do walki. Główna bohaterka Katniss również zgłasza się na ochotnika, nie powoduje nią jednak pragnienie sławy czy pieniędzy.
Marianna nie chce być pionkiem 
Katniss pochodzi z najbiedniejszego, górniczego dystryktu. Po śmierci ojca opiekuje się matką i młodszą siostrą. Żeby uchronić je przed głodem, kłusuje w pobliskich lasach, handluje na czarnym rynku – według praw Panemu jest przestępczynią. Zgłasza się na ochotnika, kiedy do udziału w Głodowych Igrzyskach zostaje wylosowana jej 12-letnia, delikatna siostra. To, co wydarzy się w czasie igrzysk, wymknie się spod kontroli. Tym razem dadzą one upokorzonym dystryktom więcej nadziei, niż było to zamiarem organizatorów.
W kraju znowu wybucha powstanie, a Katniss będzie jego symbolem. Jej waleczność i spryt nie będą na tej wojnie tak przydatne jak jej obraz, ponieważ walka toczy się też na propagandowe obrazy i informacje, zwykle poddawane propagandowej obróbce. Media są w niej równie ważne jak oddziały zbrojne. Katniss, jak Marianna wiodąca lud na barykady, symbol republiki francuskiej, staje się obrazem, alegorią. W gruncie rzeczy najważniejszą walką, jaką toczy bohaterka, nie jest walka o wolność i sprawiedliwość, tylko jej indywidualna gra o przetrwanie. Najpierw w najprostszym sensie, o własne życie, potem o swoją podmiotowość, o to, żeby nie być pionkiem na politycznej mapie, żeby nie dać się wykorzystać, nie być narzędziem w rozgrywce, w której prawie żadne decyzje nie należą do niej.
Kiedy próbuje rozgryźć reguły politycznej gry, dostrzega, że podział na dystrykty i metropolię nie jest jedyny, że na każdej wojnie cierpią przede wszystkim zwykli ludzie i pod tym względem żadna wojna nie jest do końca sprawiedliwa, a zwycięzcy mogą zbyt szybko upodobnić się do swojego wroga. Motorem napędzającym fabularne napięcia nie są tu jedynie niezwykłe przygody ani niespodziewane wydarzenia, lecz stale powracający moralny dylemat: czy cel uświęca środki? Chociaż to, że uświęca, że nie można zrobić jajecznicy, nie rozbijając jajek, jest oczywiste. Raczej chodzi o to, na jak wiele można sobie pozwolić, żeby uratować życie swoje, bliskich, obalić okrutną dyktaturę. I czy da się potem z tym żyć.
Na żadne z tych pytań nie padają ostateczne odpowiedzi, poza najogólniejszymi wskazówkami. Okrucieństwa i cynizmu nie da się niczym usprawiedliwić. Możemy współuczestniczyć w zbrodni także jako jej widzowie, publiczność, która ją akceptuje, bo wskaźniki oglądalności utwierdzają władzę. Prawie nigdy nie działamy w sytuacjach jednoznacznych moralnie, w których można łatwo oddzielić dobro od zła, i żeby podjąć decyzję, powinniśmy zdać sobie sprawę nawet z odleglejszych konsekwencji naszych działań. Dlatego Katniss, licząc zabitych przez siebie ludzi, myśli nie tylko o tych, których uśmierciła własnoręcznie, ale również o tych, którzy zginęli za jej sprawą, stając w jej obronie, rozpoczynając powstanie. A także o tych po drugiej stronie barykady.
Dwuznaczny sukces feminizmu
W dzisiejszych czasach w literaturze, filmie, w ogóle w popkulturze młoda, piękna i władająca świetnie bronią bohaterka nie jest niczym wyjątkowym. Popularność różnego rodzaju “wojowniczych księżniczek” można by uznać za zwycięstwo feminizmu, ale jest to sukces bardzo dwuznaczny. Bohaterka taka do oczekiwanych cech kobiecych dokłada zazwyczaj cechy męskie, które jednak nie podlegają już krytyce. Po prostu jest równie dobra jak mężczyzna, a nawet lepsza, bo jest także atrakcyjną kobietą.
W “Igrzyskach…” kwestia ta rozegrana jest subtelniej. Tak, Katniss daje sobie radę w męskim świecie, ale jest wobec niego coraz bardziej krytyczna i na pewno nie wystarczy jej, że dyktatora zastąpi dyktatorka – nie chodzi bowiem o wybór płci, ale o wybór systemu wartości. Początkowo bohaterce najbliżej do ojca, który nauczył ją zabijać zwierzęta. Jak się okazuje, ludzi zabija się podobnie. Jej matka i siostra to opiekunki i lekarki – pomagają wszystkim ofiarom przemocy, głodu, wypadków. Katniss dopiero z czasem zbliży się do matki, zaprzyjaźni z kotem siostry, którego kiedyś chciała utopić w wiadrze z wodą.
Swoją drogę rozpoczyna trochę jak Kopciuszek, który wyrwany z chłopskiej chaty ma szansę dostać się na szczyt. Nad jej przemianą z polującej po lasach chłopczycy i dziewczyny z prowincji w księżniczkę pracuje cały sztab współczesnych wróżek, czyli stylistów. I dopiero wtedy z androgynicznej nastolatki przeobraża się w prawdziwą kobietę – piękną, zwiewną i wydepilowaną. Im bliżej ośrodka władzy, a przypomnijmy, że tą władzą są także media, tym większe oczekiwania wobec kobiecej roli i tym silniej jest ona skodyfikowana.
Ta sama dominująca kultura usiłuje też zamknąć ją w narracji romantycznej, uczynić kochanką nieumiejącą oprzeć się miłosnym porywom. Takiej bohaterki potrzebuje medialny show, takiej pragną wytrenowani przez podobne przedstawienia widzowie. Ten pantofelek wyraźnie jednak nie pasuje na nóżkę Kopciuszka. Nasza bohaterka nie przepada za sukniami ani za monogamią, kocha na równi dwóch młodzieńców i niekoniecznie ma ochotę wybierać. A jeśli nawet wybierze, to nie z powodu wielkiej romantycznej miłości. Wybór ten jest podobny do tego między ukochanym zmarłym ojcem a matką, między myśliwym a lekarką. Mężczyźni, między którymi się waha, stanowią podobną parę Wojownika i Opiekuna. Jakkolwiek bohaterka wybierze, przesłanie jest jasne: męski świat domaga się przynajmniej dopełnienia i zrównoważenia przez świat kobiecy.
Święty boże nie pomoże 
W recenzjach czy omówieniach klasyfikuje się “Igrzyska śmierci” jako powieść młodzieżową. Jak na książkę dla młodzieży jest ona dosyć okrutna, ale czyż Sienkiewicz, który dzisiaj, jeśli jeszcze w ogóle jest czytany, to przez młodszych, nie jest okrutny? O tym, że to do młodego czytelnika została zaadresowana, świadczyć mogą nastoletni bohaterowie, dość ostrożne obchodzenie się z seksem, epilog po gorzkim zakończeniu zmierzający w kierunku happy endu – powieść zyskałaby, gdyby go pominąć.
Jeżeli oczekujemy od powieści młodzieżowej szczypty dydaktyzmu, to z pewnością ją tu znajdziemy, nie jest to jednak dydaktyzm rodem z powiastek ku pokrzepieniu serc. Świat, w którym przyszło działać bohaterom, nie pozwala na proste rozstrzygnięcia, domaga się autonomii moralnej oraz nieustannego refleksyjnego odnoszenia się do etycznych wyborów. I nie ma w nim żadnych bogów, którzy mogliby w nich pomóc. Żadnego nieba na pociechę i ani odrobiny magii. Do dyspozycji mamy tylko serce i rozum.
My, dorośli, podobno już to wiemy. Dla nas zostają więc przygody i frajda z lektury.

1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...